2.04.2008

smark.

troszkę płytsze myśli, kiedy górne drogi oddechowe nieaktywne, a nawet może przechodzące zapalenie. bóle stawów i mięśni jak z reklamy. ale biorąc pod uwagę zaśnięcie na kanapie, może odczuwalne łamania to tu to tam nie tylko z przeziębionych powodów wynikają. poniewaz zycie wewnetrzne malo bogate, a nawet biedą pośmierdujące dzisiaj, po co nos wychylać za burtę. w dni pod wezwaniem aspiryny i herbaty z cytryną odczuwam, że nie potrzebuję nikogo i nikomu nie jestem potrzebna. reset. gorzej, gdy mi lepiej, i wtedy czuję, że potrzebuję wszystkich, ale że ciągle nikomu nie jestem potrzebna. tak. drogą autosugestii wypieram zarazki z głowy. smutne, że fruwanie dymka po płucach nie sprawia mi żadnej przyjemności. a, bo jest jeszcze jedna sprawa. kiedy postanawiam niewychodzenie, nie patrzę w lustro, słodka nieświadomość. a że jestem wyjątkowo lustrzaną postacią, to kiedy jutro wyjdę z domu, spojrzę nie raz w szybę samochodu i inne substyty lustra na mieście i będzie mi smutno, bo będzie mi towarzyszyć moje chore odbicie wszędzie. moje smutne chore odbicie. ale-bez tragedii. tylko, ze nie umiem nie patrzeć w lustra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz