7.04.2008

prawdziwy cud

mój własny teledysk dzisiaj, muzyka w uszach, a dookoła noc i deszcz. w za dużej, czerwonej kurtce-deszczówce, z mokrymi dłońmi i wilgotnymi polikami jechałam sobie na rowerze przez miasto. taki deszcz to dla mnie wielka radość. w parku szczęśliwickim oświetlone tylko drogi, o staw uderzały długie ale leciutkie krople, i staw mienił się, bo krople odbijały jakieś nieopisane światełko. ale nie było to ani światełko gwiazd przecież, ani księżyca. rześkie powietrze. jeśli nie jeździć na rowerze w taki wieczór to już chyba tylko stać na balkonie i szukać oczami daleko, daleko ... i wdychać, odychać, wzdychać. rozdawałam uśmiechy tym, którzy zupełnie niechcący lub wręcz całkiem
umyślnie moknęli, tak jak ja, na ulicach.

1 komentarz:

  1. ja też lubię, jak mi cieknie po policzkach. ale wolę cieplejszy deszcz i cieplejsze noce. takie, jak wczorajsza spdzam przy kaloryferze

    OdpowiedzUsuń